O próbach mojego własnego zakorzeniania się
Moja rodzina parę wieków temu z ziemi nurskiej na Mazowszu przewędrowała na Podole do dekanatu barskiego diecezji kamieniecko-podolskiej. Tam przeżyliśmy Konfederację Barską, a później okres rodzinnego matriarchatu będącego skutkiem zsyłek po Powstaniu Styczniowym. W roku 1920-tym z Piłsudskim wróciliśmy do formułującej się II Rzeczypospolitej. Po 1945 roku niedobitki rodziny skupiły się w Warszawie i jej okolicach.
Jest oczywistym, że próbowałem się mierzyć ze spuścizną moich przodków. Zacząłem "in situ" kilkakrotnie wyjeżdżając na Podole. Swego czasu byłem badaczem zabytków architektury. Mimo tego zawodowego przygotowania z najwyższym trudem odnalazłem pozostałości całego dworskiego założenia w niegdyś mojej rodzinnej wsi Sopówka. Z dawnego dworu jedynie w dwu miejscach odkryłem pochodzące z jego ścian kamienne ociosy. Ich bezładną stertę dostrzegłem w okolicznych krzakach. W ścianach zrujnowanego obecnie budynku położonego w miejscu dawnej naszej siedziby również znalazłem wtórnie użyte kamienne ociosy pochodzące z dworu. Wygląd głównego budynku znam jedynie z ołówkowego szkicu mojej ciotki. Był to parterowy klasycyzujący dwór z niewielkim mezzaninem opatrzonym dwiema doryckimi kolumnami podpierającymi belkowanie zwieńczone tympanonem. Mimo zapisków i starannych poszukiwań nie znalazłem rodzinnych grobów na naszym parafialnym cmentarzu w Śnitkowie. Kościół przebudowano na siedzibę „silskiej rady”. Poruszające wrażenie wywarły na mnie kościelne pilastry w pół przecięte nowym stropem z korynckimi głowicami „ozdobionymi” sowieckimi czerwonymi gwiazdami. Z budowli sakralnych w Śnitkowie pozostała tylko cmentarna kaplica z polskimi inskrypcjami wzniesiona przez rodzinę Dzierżków, której członkowie bywali rodzicami chrzestnymi moich przodków. Oczywiście na cmentarzu szukałem naszych rodzinnych grobów. O jednym z nich miałem babciny zapisek, iż nad nim rosły jaśminy. Niestety ówcześnie na cmentarzu prowadzono wycinkę drzew i żadnego rodzinnego grobu nie odnalazłem. To typowy dla wielu polskich rodzin los.
Z mnóstwa oczywistych przyczyn rodzinny powrót do Sopówki nie wchodził w grę. W latach międzywojennych mieliśmy ciekawy okres zamieszkiwania w Zakopanem. Moja babcia prowadziła najwyżej w mieście położony pensjonat „Mohylanka” reklamujący się wzorowej jakości kuchnią podolską. Te czasy bardzo związały nas z Tatrami. Korciło mnie, by zamieszkać pod górami. Przeważyła jednak myśl, że dla historycznego tułacza dość naturalnym miejscem zakorzenienia się może być stolica i po kilku przeprowadzkach postanowiłem osadzić rodzinę pod Warszawą. Miałem tu również rodzinne kilkupokoleniowe groby. Udało mi się nabyć sporą działkę graniczącą z Kampinoskim Parkiem Narodowym. Tylko jak ja się miałem tam zakorzeniać nie dysponując większymi finansami? O skądinąd naturalnym dla mnie dworze nie mogło być mowy. Skoro nie było mnie stać na pełnowymiarową rodową siedzibę postanowiłem zadziałać przekornie i miast dworu zbudować jego przeciwieństwo - szałas. By podkreślić swoją koncepcję koliby ściany głównego pomieszczenia wyłożyłem drewnianymi oflizami, a dach nad gankami wsparłem rozgałęzionymi pniami akacji. Z czasem budynek się rozrastał, ale konsekwentnie kontynuowałem pierwotne dyspozycje architektoniczne. W sumie mogę jednak mówić o wielkim szczęściu, gdyż mój skromny dom leży w lesie i z okien oglądam tylko to, co Pan Bóg stworzył. Słowem moje zakorzenienie dokonało się wpisaniem "szałasu" w otaczającą mnie puszczę, czyli salwowałem się architektonicznym fortelem.
Inaczej potoczyły się losy jednego z moich lepiej sytuowanych kuzynów również pochodzącego z Podola, dla którego zaprojektowałem i wybudowałem na niewielkiej działce dwór miejski opatrzony kaplicą naszego powinowatego błogosławionego Ojca Jana Beyzyma. Jego figurę wyrzeźbiła moja córka Marta. W dalszej części przedstawię całą tą architektoniczną realizację, z której muszę nieskromnie przyznać, że jestem bardzo zadowolony. Jak więc widać moje rodzinne "być u siebie" w jednym przypadku zakończyło się umownym "szałasem", a w drugim zaś klasycyzującym dworem miejskim.



