WPROWADZENIE

O swojskości tak wiele napisano, że dla potrzeb mego „Przesłania” ograniczę się do najprostszego rozumienia tego terminu, jako równoważnego dla pojęcia „bycie u siebie”. Ten myślowy skrót dobrze obrazują jego przeciwieństwa - obcość, poczucie zagubienia, swoiste ogołocenie ze wszystkiego co nam bliskie. Obecnie jesteśmy zagrożeni narastaniem tych niebezpiecznych procesów i tym bardziej jest potrzebna opowieść stanowiąca jedną z odpowiedzi na ten niepokojący stan spraw.

Swojskość dotyczy wielu różnorodnych dziedzin życia. Ja w mym „Przesłaniu” ograniczę się jedynie do problemów naszych przestrzeni widzianych przez pryzmat zakorzenienia architektury i krajobrazu, w którym ona się znajduje. Słowem rzecz o zakorzenieniu człowieka w miejscu jego bytowania rozumianego w kolejnych skalach poczynając od narodu i kraju, poprzez region, miejscowość, a na własnym domu i rodzinie kończąc.

Tak szerokie ujęcie problemu w obecnych politycznie złowrogich czasach jest bardzo odległe od możliwych do przeprowadzenia działań. Dlatego też w niniejszym „Przesłaniu” ograniczam się do przedstawionego w pkt. 4 tożsamościowego postulatu - architektura nowych budynków użyteczności publicznej realizowanych ze społecznych pieniędzy winna być obligatoryjnie zakorzeniana w naszej tradycji.